Amelia zerknęła na swoją ranę - Krwawi- powiedziała do samej siebie po czym biały rękaw bluzy zmienił się w kolor bordowy.
Cierpiała niesamowice śmierć jej matki , wyśmiewanie w szkole to było tylko 20 % z tego co przeżyła. Nie zgłaszała się do psychologa ,
nie mówiła nic swojemu ojcu o problemach. Zawsze mówiła że wszystko jest w porządku. Nigdy nie nosiła krótkich rękawków nawet na w-f.
Amelia następnego dnia nie chciała wstawać , dręczyły ją myśli "co było gdyby mama żyła" , "to wszystko moja wina" , "muszę
się ukarać" , ubierając się jeszcze raz zerknęła na swoją szramę -Dalej krwawi - powiedziała z lekkim uśmiechem. Zjadła śniadanie i
spakowała żyletkę do plecaka bo nie wiadomo czy nie będzie musiała się ukarać. Idąc do szkoły było widać że z chudej ręki sączy się
bordowa krew. Nie zwracała na to uwagi mimo , że bolało jak diabli. Ludzie mijający ją kierowali srogie spojrzenia , jedna kobieta
nawet pytała się , czy jej nie dać plastra odparła , że nie. Doszła do szkoły , czuła się fatalnie krew dalej ciekła z głębokiej
rany na ręce. Weszła do szatni zdejmując kurtkę - Cholera - powiedziała sama do siebie. Zapomniała przebrać bluzy z białej na czarną.
Nie czekając ani chwili Amelia odwróciła się , wzięła szalik i opatuliła swoją ranę , niestety krew sączyła się bardziej a zostało 5 minut do dzwonka.
Wis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz