wtorek, 19 stycznia 2016

Amelia cz.2

Łza , ból i krzyk. Cichy krzyk. Amelia poszła na lekcje. Miała w dupie , że nauczyciele zwrócą jej uwagę bo jej ręka krwawi  także miała w dupie to , jak znajomi na to zareagują. Znajomi? Heh.. Raczej chyba wrogowie. Codziennie mówili jaka ona jest beznadziejna , nic nie potrafi tylko ryczy i użala się nad sobą. To nie prawda. Amelia była bardzo wrażliwą dziewczyną oraz nieśmiałą. Nigdy nie poszła do nikogo powiedzieć , iż nękają ją w szkole. Wiedziała , że zostanie wyśmiana i tylko bardziej to uczucie ją przybijało do dołu. Amelia siadła w ławce z zakrwawioną ręką. -O patrzcie! Amelusi się coś stało haha - powiedział jeden kolega z klasy. - Może się popłacze?? Beksa haha - powiedział kolejny z grupki. Po jej policzku popłynęła jedna łza a kolejnych nie mogła wydusić z siebie. Pani weszła do klasy i rzekła - Wyciągamy karteczki! No już raz dwa. - Cholera , znowu nic nie umiem.. głupia matematyka. - pomyślała Amelia. W klasie zrobiło się cicho. Lubiła tą ciszę bo ją uspokajała. Po kilku minutach bezsensownego myślenia Amelia ukryła kartę. - Amelio gdzie jest twoja kartkówka? - zapytała bijąc ją wzrokiem. Amelia nie odpowiedziała. Zamknęła się w sobie. - Oddaj kartkówkę inaczej wpiszę jedynkę - powiedziała surowym tonem. - I tak to nie ma znaczenia - pomyślała Amelia. - No dobrze w związku z tym wpiszę Ci jedynkę. Amelia się nie odzywała a koledzy i koleżanki z klasy zaczęli ją masakrować wzrokiem. - Co się gapicie półgłówki? - pomyślała Amelia robiąc groźną minę. Dzwonek. Nigdy nie lubiła przerw. Zawsze przesiadywała przerwę w toalecie z telefonem. A więc to uczyniła. Po kilku minutach już była w kabinie. - Ale dobrze , nareszcie nie będę oglądać tych fałszywych mord - pomyślała.
WIS

środa, 6 stycznia 2016

Amelia

Amelia zerknęła na swoją ranę - Krwawi- powiedziała do samej siebie po czym biały rękaw bluzy zmienił się w kolor bordowy.
Cierpiała niesamowice śmierć jej matki , wyśmiewanie w szkole to było tylko 20 % z tego co przeżyła. Nie zgłaszała się do psychologa ,
nie mówiła nic swojemu ojcu o problemach. Zawsze mówiła że wszystko jest w porządku. Nigdy nie nosiła krótkich rękawków nawet na w-f.
Amelia następnego dnia nie chciała wstawać , dręczyły ją myśli "co było gdyby mama żyła" , "to wszystko moja wina" , "muszę
się ukarać" , ubierając się jeszcze raz zerknęła na swoją szramę -Dalej krwawi - powiedziała z lekkim uśmiechem. Zjadła śniadanie i
spakowała żyletkę do plecaka bo nie wiadomo czy nie będzie musiała się ukarać. Idąc do szkoły było widać że z chudej ręki sączy się
bordowa krew. Nie zwracała na to uwagi mimo , że bolało jak diabli. Ludzie mijający ją kierowali srogie spojrzenia , jedna kobieta
nawet pytała się , czy jej nie dać plastra odparła , że nie. Doszła do szkoły , czuła się fatalnie krew dalej ciekła z głębokiej
rany na ręce. Weszła do szatni zdejmując kurtkę - Cholera - powiedziała sama do siebie. Zapomniała przebrać bluzy z białej na czarną.
Nie czekając ani chwili Amelia odwróciła się , wzięła szalik i opatuliła swoją ranę , niestety krew sączyła się bardziej a zostało 5 minut do dzwonka.
Wis